Ile kosztuje bycie zawodnikiem NBA?

Mieliście kiedyś tak, że oglądaliście spotkanie i obserwując jakiegoś zawodnika, zadawaliście sobie pytanie: jakim cudem on tam gra?! Przecież ja bym lepiej zagrał/zagrała! Cóż. Na pierwszy rzut oka można mieć wątpliwości co do graczy pokroju Briana Scalabrine’a, Roberta Sacre i wielu innych graczy głębokiej rezerwy. Jednak czy zastanawialiście się kiedyś, ile poświęcenia i ciężkiej pracy kosztuje samo dostanie się do NBA?

Zawodnicy NBA spędzają średnio 64373 km.  w samolotach. 82 mecze sezonu zasadniczego, to 62 godziny gry. Z tego czasu, średnio 50 godzin grają czołowi zawodnicy danej drużyny. Około 5300 km. dzieli od siebie dwie najbardziej oddalone drużyny: Miami Heat i Portland Trail Blazers. Podstawowi zawodnicy przebiegają średnio w trakcie meczu, ok. 2-2,5 km, przy bardzo szybkim i zmiennym tempie. Dodajmy do tego konieczność wykorzystywania pełnego zakresu ruchów: momentalny sprint, krok dostawny, skakanie. Koszykówka jest jedną z najbardziej kontaktowych dyscyplin na świecie. I nie mówimy tutaj o ludziach mierzących 180 cm i ważących 70 kg., a o ogromnych atletach.

Średnia wzrostu w NBA wynosi 201 cm., a waga 100 kg.. Dla porównania średnie dla zawodników MLS, a więcej piłkarskiej ligi w USA, to 77 kg. i 180 cm.. Dlatego w koszykówce najbardziej narażone na urazy są różne partie nóg. Skręcenie kostki (13,2%), zapalenie rzepkowo-udowe (11,9%), szczepy lędźwiowe (7,9%) to najpopularniejsze urazy, z jakimi borykają się koszykarze. Wystarczy tutaj posłużyć się danymi, które mówią, że od sezonu 88/89 do 04/05, 88,2% drużyn składało spójny raport do analizy chorób i kontuzji. Oznacza to, że większość graczy odnosi podobne kontuzje, które regularnie pojawiają się w trakcie rozgrywek. Z tych samych badań wynika, że 62.4% urazów, dotyczy kończyn dolnych. Zaledwie 15.4% kończyn górnych.

Jeśli zastanawiało Was kiedyś, dlaczego Marcin Gortat nie próbuje za każdym razem dunkować, to odpowiedź jest bardzo prosta – dba o swoje kolana. Podczas jednego z wywiadów powiedział mi, że starsi zawodnicy zwracali mu na to uwagę. „Jeśli możesz zakończyć akcję w normalny sposób, zrób to. Przedłużysz tym dobry stan kolan„. I MG13 do tej reguły się stosuje. Widać to choćby po campach i meczach, które organizuje w Polsce. Dlatego tak istotne jest dopasowanie stylu gry. Widać to po przykładzie najlepszych, jak Michael Jordan, czy Kobe Bryant. Obaj zaczynali jako świetni dunkerzy, którzy kochali atakować obręcz, a z biegiem lat coraz lepiej radzili sobie grając z półdystansu. Nie dlatego, że zapomnieli jak dunkować, ale z powodu dbałości o zdrowie.

Gra na takim poziomie, jakiego wymaga NBA, to katorżnicza praca. Intensywne treningi, walka o skład, utrzymywanie skupienia na odpowiednim poziomie. Wszystko to wyniszcza. Trzeba jednak pamiętać też o jednym istotnym szczególe. Do ligi nie trafia każdy. Co roku miejsc w drafcie jest 60. A to i tak nie daje pewności gry. Spośród ostatnich 8 draftów, aż 65 wybranych zawodników, nigdy nie zadebiutowało. Ale i tak, najbardziej uderza inna statystyka. W 2017 roku, w NCAA było łącznie ok. 18700 zawodników. Z tej grupy tylko ok. 4100 spełniało kryteria, by móc przystąpić do draftu. Raz jeszcze: 60 miejsc w drafcie, ok. 4100 chętnych. Spośród tej grupy, zaledwie 1,2% dostało się do NBA. Natomiast łączni 19,3% rozpoczęło zawodową karierę (NBA i inne kraje). Nawet trafienie ze szkoły średniej do NCAA nie jest proste. Ledwie 3,4% zawodników się to udało w 2017 roku.

NBA to elita. Bardzo szybko weryfikuje tych, którzy się nie nadają. Oczywiście wielkie pieniądze i sława kuszą, ale jeśli nie jesteś gotowy się poświęcić, to bardzo szybko znikniesz z ligi. Nie ma sentymentów, nie ma klepania po plecach. Nie dajesz rady? Na Twoje miejsce, czeka już wielu kolejnych. Dlatego już samo utrzymanie się w tej grupie przez 10 sezonów, jest wielkim wyczynem i sukcesem. Wyobraźcie sobie, że w latach 1964-2014, zaledwie 16.2% zawodników zdobyło mistrzowski pierścień. Od momentu przyznawania nagrody MVP, tylko 33 graczy udało się zdobyć tę zaszczytną nagrodę.

Więc gdy widzicie gracza, który mało gra, jest bardziej od zbijania piątek na ławce, nie myślcie o nim, jako o kimś kiepskim. Każdy z nich musi trenować tak samo jak inni. To, że spędzasz na parkiecie 5 minut w trakcie spotkania, nie oznacza, że masz mniej do zrobienia na treningu. Różnica polega na tym, ile ciężkiej pracy włożysz w to, by być lepszym. Kobe Bryant trenował w środku nocy, a następnie w dzień. Talent to tylko ułamek szans. Niezależnie jak świetnie sobie radzisz z piłką, zawsze będzie definiować Cię to, ile dajesz z siebie poza parkietem. I dlatego NBA jest tak wyjątkowe!

Znalezione obrazy dla zapytania michael jordan practice

 

 

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.